Zaktualizowano:
jestem zapalonym niezależnym podróżnikiem, travel bloggerem z ponad 10-letnim doświadczeniem.
Podróżuję po Europie już od 8 lat. Tutaj dzielę się swoim doświadczeniem i przydatnymi poradami, jak wybrać dobrą wycieczkę fakultatywną i później nie pożałować
O nas i o tym, dlaczego prowadzimy ten Autorski Przewodnik po Chorwacji, napisaliśmy szczegółowo tutaj
Władysław i Julia. Zaczęliśmy latać do Chorwacji na wakacje prawie 10 lat temu, w 2015 roku (Władysław wcześniej, a Julia 5 lat później, ze względu na wiek). W 2022 roku w końcu postanowiliśmy stworzyć pełnowartościowy przewodnik po Chorwacji, oparty na naszym osobistym doświadczeniu z podróży.
Nasz język ojczysty to ukraiński, ale postanowiliśmy stworzyć stronę od razu w języku polskim, który bardzo kochamy i który stał się dla nas drugim ojczystym, tak jak sama Polska stała się naszym drugim domem.
Wciąż latamy do Chorwacji prawie co roku i zazwyczaj spędzamy w tym niesamowitym kraju co najmniej miesiąc.
Ostatnio preferujemy format „powolnych podróży”. To znaczy, że przyjeżdżamy, na przykład, do Poreču i mieszkamy tam od tygodnia do dwóch, odkrywając, co i jak jest zorganizowane.
Nie jesteśmy blogerami ani osobami publicznymi. Nie dążymy do sławy. Zdjęcia na stronie zamieszczamy tylko po to, żeby ci, którzy czytają nasz przewodnik, wiedzieli, że naprawdę tu byliśmy.
Ostatnio w internecie pojawiło się zbyt wiele artykułów od copywriterów, którzy nigdy nie byli w Chorwacji.
Na ulicy nikt nas nie rozpoznaje. I bardzo mamy nadzieję, że tak już zostanie. Może dlatego na razie nie prowadzimy Instagrama ani Facebooka, aby przypadkiem nie utworzył się „krąg fanów”.
W codziennym życiu jestem marketerem. Trochę programuję, trochę promuję strony, piszę artykuły itp. Nie szukam pracy, wystarcza stałych klientów. Możemy pozwolić sobie na częste i długie podróże. Strona internetowa to dla nas raczej hobby, które “zaszło za daleko”.
Strona rozwija się wyłącznie z naszych wspólnych środków z Julią. Sami opłacamy domenę, hosting, całą infrastrukturę sieciową oraz specjalistów, których czasami musimy zatrudniać.
Nie otrzymujemy finansowania ani wsparcia materialnego od jakichkolwiek państw, ministerstw, firm, fundacji, partii politycznych czy osób prywatnych. Nasza główna praca w żaden sposób nie jest związana z firmami turystycznymi, touroperatorami, biurami podróży ani hotelami.
Nie. Ale latamy tutaj na wakacje prawie co roku. W przeszłości podróżowaliśmy po Chorwacji przez kilka miesięcy z rzędu, a potem wracaliśmy do domu. Jesteśmy turystami.
Dla Was, jako czytelników, to nawet lepiej. Wyjaśnię to na prostym przykładzie. Otwórzcie dowolny blog podróżniczy. Co będzie polecał jego autor? Oczywiście:
Wynajem samochodu: w Splicie lub Dubrowniku
Wycieczki z przewodnikami: do Jezior Plitwickich lub do parku Krka
Jak dojechać z lotnisk: Zadar lub Dubrownik
Opowieści o szczegółach turystycznych miast: Pula lub Split
Opis atrakcji turystycznych, które warto odwiedzić: takich jak Arena Rzymska w Puli czy Pałac Dioklecjana w Splicie
Co z tego naprawdę może opowiedzieć ktoś, kto mieszka w Gruzji? W najlepszym razie podzieli się listą ulubionych restauracji. Ale…Czytałem takie artykuły i zauważyłem, że prawie zawsze osoby, które długo mieszkają w danym kraju, odwiedzają miejsca „dla miejscowych”.
Dla turysty, co może wydawać się dziwne, o wiele lepiej jest wybrać turystyczną restaurację. Tak, będzie tam o 10-30% drożej. Ale jedzenie zazwyczaj jest dostosowane do gustów turystów i smakuje o wiele lepiej.Piękny wnętrze, uprzejmy obsługa, wygodne krzesła, fotele lub kanapy zamiast twardych drewnianych ławek. Wszystko to nie występuje w zwykłych tawernach.
Do czego zmierzam?
Ludzie, którzy mieszkają w Chorwacji, nie korzystają z wynajmu samochodów, nie interesują się transferami i prawie nigdy nie podróżują po kraju z przewodnikami. Podobnie, rzadko mieszkają w hotelach lub apartamentach. Przecież mają własne mieszkanie!
A to oznacza, że takie porady są „mało wartościowe”. Chciałbym czytać rekomendacje od ludzi, którzy nie mieszkają w kraju, lecz aktywnie po nim podróżują. W przeciwnym razie to „opinia teoretyka”.
Dużo podróżujemy. Dlatego często musimy przygotowywać się do kolejnej podróży. Zauważyliśmy, że nawet artykuły o atrakcjach turystycznych napisane przez „turystów” są bardziej użyteczne niż te, które piszą osoby mieszkające w danym kraju od lat.Tam prawie zawsze jest więcej praktycznych informacji:
Zauważyłem, że zazwyczaj od razu zamykam artykuły napisane przez „ekspatów”. Bo dla nich każda wioska jest „najlepsza”. Tak pięknie opisują jakąś zagubioną w górach twierdzę, do której trzeba iść cały dzień. Dochodzisz tam – a tam trzy kamienie i widok dokładnie taki sam, jak wszędzie wokół.
A ja mam tylko tydzień lub dwa. I muszę wybrać naprawdę świetne miejsca.
Mój poradnik
Od osób, które mieszkają w Chorwacji, polecam czytać tylko artykuły przeprowadzki, długoterminowego wynajmu mieszkań, uzyskiwania pozwolenia na pobyt, podatków, targach. Wszystko aż do „gdzie kupić meble lub sprzęt sanitarny” Takie artykuły są naprawdę bezcenne, ponieważ są napisane na podstawie osobistych doświadczeń.
A artykuły o podróżach lepiej czytać właśnie od „turystów”. Zawsze można znaleźć osobę, która z miłością podchodzi do kraju, który Was interesuje, i jeździ tam na wakacje prawie co roku.
Szczerze mówiąc, były trzy powody, dla których założyłem bloga:
Stworzyliśmy ten blog i po prostu podawaliśmy linki „na temat”. Na jakiś czas problem został rozwiązany. A potem informacji o Chorwacji w internecie stało się znacznie więcej. I znów zaczęli prosić o pomoc tylko kilka razy w miesiącu. Jednak nadal prowadzimy przewodnik, mając nadzieję, że będą go czytać również przyjaciele, znajomi czy krewni.
3. Chciałem to zrozumieć. Kiedy po prostu odwiedzasz jakieś miejsce, nawet z świetnym przewodnikiem, wszystko to bardzo szybko się zapomina. Już po roku nie będziesz pamiętać, czym różnił się klasztor Krka od klasztoru świętego Dominika w Splicie.
Kiedy po podróży dzielisz się swoimi wrażeniami, przeżywając je na nowo w trakcie opowiadania, to pomaga lepiej zrozumieć, co dokładnie widziałeś. W ten sposób wyjazd zapada w pamięć znacznie lepiej.
Pisząc własny artykuł, nieuchronnie zgłębiamy wiele informacji. I nagle odkrywamy, ile rzeczy pozostaje „poza kadrem” na następny raz.
Oczywiście, powodów było znacznie więcej. Nawet to, że wcześniej lubiłem tworzyć ładnie wyglądające strony internetowe i chciałem spróbować stworzyć coś prawdziwego i popularnego. Paradoksalnie, teraz to właśnie tworzenie stron internetowych utrzymuje się. Nauczyłem się tego.
To nie jest blog. Nie znajdziesz tu serii krótkich opowiadań o tym, jak wesoło podróżujemy. Jeśli masz ochotę poleżeć na kanapie pomarzyć o Chorwacji, to ta strona raczej nie jest dla ciebie. Jest tu mało apetycznych historii z życia i prawie brak „pięknych”, pozowanych zdjęć.
To przewodnik po Chorwacji, przeznaczony dla tych, którzy planują własną podróż do tego wspaniałego kraju. Stworzony z myślą o tych, którzy planują własną podróż do tego pięknego kraju. Otwierasz artykuł na interesujący temat, czytasz chociaż połowę, i już wiesz, dokąd jechać, co zobaczyć, jak się tam dostać i czego unikać po drodze.
Może nasze artykuły nie są szczególnie porywające, takie, że nie można się od nich oderwać. Ale są one maksymalnie przydatne dla prawdziwych podróżników, którzy wybierają się na wakacje do Chorwacji.
Dlaczego warto nam zaufać?
Nie ma żadnych realnych powodów, by ufać kolejnemu „człowiekowi z internetu”. Mógłbym napisać, jak przez wiele lat prowadzimy tę stronę, jaki ogromny doświadczenie w podróżach po Chorwacji mamy. Na przykład, tak:
Nasze osiągnięcia:
Wiek strony: piszemy o podróżach od 2012 roku. Zarejestrowaliśmy tę domenę w 2022 roku. Strona o Chorwacji w aktualnej formie pojawiła się w tym samym 2022 roku.
Komu pomogliśmy: ponad 600 000 odsłon artykułów tylko na stronie o Chorwacji. A piszemy również o Grecji i Włoszech. Liczby są porównywalne.
Ile artykułów: w momencie ostatnich aktualizacji do tego artykułu na stronie jest już ponad 100 artykułów. I co miesiąc pojawiają się nowe.
Czy to dużo? Staramy się tworzyć szczegółowe przewodniki, w których dzielimy się wszystkim, co wiemy. Artykuły są obszerne. Jeśli wydrukować je wszystkie w formie książek, powstałoby od 5 do 10 tomów.
Czy wygląda to imponująco? To już zależy od Was.Ale tak naprawdę to nic nie znaczy. Pozostałem tym samym „anonimem z internetu”. Możesz ufać lub nie.
Duże doświadczenie w podróżach niczego nie gwarantuje. Można być super-podróżnikiem, a reklamować jakieś „prana-maty”, „tabletki na sen”, „witaminki” i inne bzdury. Za to płacą naprawdę dobrze. Można podróżować niemal przez cały rok. Na zarobione „wątpliwe” pieniądze można odwiedzić bardzo fajne miejsca.
Może ktoś powie, że „pieniądze nie mają zapachu”. I może nawet będzie miał rację. Ale zawsze jest mi przykro, gdy blogerzy, którym wcześniej ufałem, zaczynają „sprzedawać” swojej publiczności oczywiste bzdury. Czuję, jakby „jeszcze jedną osobę straciliśmy”.
Nasze podejście do „szarych” reklamodawców:
Nie „sprzedajemy” naszych czytelników. Każdego miesiąca pisze do nas kilka firm z prośbą o reklamowanie zakładów sportowych, kryptowalut, kasyn online, „szybkiego zarobku” i innych „wątpliwych” rzeczy. Są gotowi sami napisać artykuł i wszystko zorganizować.
Mimo że oferują naprawdę dobre pieniądze, na stronie nigdy nic takiego się nie pojawiło. Mam nadzieję, że życie nie zmusi mnie do zawierania takich „transakcji z sumieniem”.
Jednocześnie, jeśli firma, z której usług sami korzystamy, ma program partnerski, spokojnie umieszczamy linki afiliacyjne. Na polecaniu dobrych usług nie da się dorobić fortuny, ale przynajmniej pomaga to zmniejszyć koszty prowadzenia strony.
Mamy trzy kryteria, aby zdecydować, czy warto kogoś polecić, czy nie:
Jeśli odpowiedź na wszystkie pytania jest pozytywna – spokojnie dodajemy do artykułu link referencyjny. Jako potwierdzenie drugiego pytania — z tych kryteriów przytaczam przykład mojego dobrego znajomego, Eugeniusza, który latem spędzał wakacje w Chorwacji z mamą i córką.
Korzystali z tych samych usług, które polecam czytelnikom. Zamówili transfer z lotniska w Zadarze przez serwis GetTransfer, a następnie zamówili takie same wycieczki do Jezior Plitwickich i parku Krka, które opisaliśmy z Julią w naszym przewodniku.
Zasugerowałbym im również wynajęcie samochodu na na Discovercars.com. Na jeden lub dwa dni. Ale oni też jechali na „spokojny wypoczynek”, koncentrując się na plażach. Dlatego osoba, która płaciła za tę podróż, uznała, że lepiej będzie, jeśli inni będą ich wozić.
Przez wiele lat podróżowania po Chorwacji z Julią nawiązaliśmy” sieć znajomości i kontaktów. Możemy coś doprecyzować lub uzyskać trzecie zdanie, co czasem okazuje się bardzo pomocne:
Sami nie jesteśmy wielkimi miłośnikami alkoholu, ale mamy znajomego sommeliera, który doskonale zna się na chorwackich winach i pomaga nam pisać o nich.
Mamy też kilku znajomych menedżerów w firmach zajmujących się wynajmem aut. Dzięki nim możemy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o „kuchni” tego biznesu, co pozwala nam być bardziej obiektywnymi.
Jest też przyjaciel, który zna się na rynku nieruchomości w Dubrowniku. Wielu naszych znajomych, zainspirowanych naszymi opowieściami, również postanowiło wybrać się do Chorwacji. Pomagaliśmy im planować trasy, a później zbieraliśmy opinie z ich wyjazdów. To także cenne doświadczenie.
Dzięki temu możemy lepiej zrozumieć, co ludziom się podoba, a co mniej. Na przykład, osobiście (Władysław) nie jestem zachwycony Pałacem Dioklecjana w Splicie, pewnie dlatego, że nie jestem dużym fanem serialu „Gra o Tron”. Jednak większości naszych znajomych i krewnych to miejsce bardzo się podobało, więc na stronie opisaliśmy je w bardziej pozytywnym tonie, niż bym to zrobił sam.
Ogólnie nie mamy nic przeciwko temu, aby doświadczeni podróżnicy publikowali u nas „gościnne” artykuły. Jednak, ponieważ nie podejmujemy w tym kierunku żadnych działań, takie artykuły na razie się nie pojawiają.
Nie zakładamy, że ktoś będzie czytał naszą stronę „od deski do deski”. Wiemy też, że przeczytanie całego artykułu może być trudne i nie zawsze konieczne.
Dlatego na początku większości artykułów zaczęliśmy pisać krótkie streszczenie z najważniejszymi informacjami. Dalej dzielimy tekst na podrozdziały, dzięki czemu można łatwo pominąć te części, które Was nie interesują. Na przykład, jeśli planujecie wyjazd z przewodnikiem, to nie musisz czytać o tym, jak wyruszyć wynajętym samochodem.
Jednocześnie, w miarę możliwości staramy się, aby każda taka „część” była samodzielna. Nie wiem przecież, które fragmenty artykułu zdecydujecie się pominąć. Dlatego czasami istotne informacje mogą się powtarzać.
A jeśli spojrzeć w kontekście całej strony, to po usunięciu powtórzeń można by ją skrócić niemal o połowę. Próbowałem tak pisać. Wychodzi to okropnie: 20% każdego artykułu zamienia się w „to zobacz tutaj, a to — tu”. Niewygodne.
Powiedzmy wprost — nie można pisać „od razu dla wszystkich”. W przeciwnym razie strona szybko zamieni się w „papkę” tekstu, której po prostu nie da się czytać, jeśli się za to nie płaci.
Dlatego każdy autor prędzej czy później musi wybrać swoją grupę docelową, dla której piszą swoje artykuły. My zdecydowaliśmy się pisać „jak dla siebie”.
Dlaczego o tym mówię? Nie można pisać jednocześnie dla oszczędnych, przeciętnych i bogatych podróżników. Ich zainteresowania, możliwości i preferencje są zupełnie różne.
W związku z tym nasza strona jest tworzona z myślą o osobach z budżetem podobnym do naszego z Julią.Nieco bogatszych,lub trochę biedniejszych. To znaczy, z budżetem na wakacje w wysokości 100-300 euro dziennie. To może wydawać się dużo, ale w rzeczywistości inaczej się nie da. Już wyjaśniam, co mam na myśli:
To ciekawe, jak zmieniają się moje artykuły z czasem, jakbym obserwował to z boku. Kiedyś pisaliśmy o bardziej oszczędnym wypoczynku. Potem zacząłem zarabiać więcej i zrozumiałem, że oszczędności to raczej „wirtualna” koncepcja, a w praktyce nic nie jest tańsze niż wynajem samochodu na Discovercars.com. Pokażę to na konkretnym przykładzie.
Teraz znów skupiam się na podróżach w „zrelaksowanym tempie”.A one trochę się różnią. Są bardziej „spokojne”, jeśli można to tak ująć. Już nie starasz się zobaczyć wszystkiego w ciągu dwóch tygodni, masz świadomość, że to nie jest ostatnia podróż do Chorwacji.
Bo sami tak nie podróżujemy. Jeśli na przykład nie mieszkam w hostelach i wszędzie jeżdżę co najmniej wynajętym samochodem lub z kierowcą, to jak mogę pisać o podróży minibusami z trzema przesiadkami? Piszę o minibusach tam, gdzie sam wcześniej tak podróżowałem (był czas, kiedy właśnie w ten sposób dojeżdżałem z lotnisk, na przykład).
To samo dotyczy podróży „dla bogatych”. Jeśli sam nie mogę wydawać 500 euro dziennie, to co mogę im powiedzieć? Jakim doświadczeniem mogę się podzielić? To będą czysto moje fantazje.
Wyjaśnię na przykładzie
Już od dawna nie piszemy o tym, jak fajnie jest podróżować po Chorwacji autobusami. Nawet gdy po raz pierwszy lecieliśmy do Chorwacji z bardzo ograniczonym budżetem, to czasami korzystaliśmy gdzieś z minibusów, ale również wynajmowaliśmy samochód lub korzystaliśmy z usług kierowców. A przecież kiedyś w Chorwacji nie było ani GetTransfer.com, ani DiscoverCars.com, i to było droższe!
Podróżowanie chorwackim autobusem zazwyczaj jest dość komfortowe. Jednak nie dowożą do wszystkich ciekawych atrakcji turystycznych . Jeśli więc chcecie zaplanować swoją trasę turystyczną po kraju, poruszanie się autobusami zabierze mnóstwo cennego czasu.
Na przykład, wypoczywasz w Istrii i chcesz odwiedzić Poreč, Grožnjan i Motovun z Rovinja,przy okazji zatrzymując się w jaskini Baredine. Nawet jeśli bardzo się poszczęści, zajmie to minimum 3 pełne dni. Policzmy:
W sezonie budżetowe noclegi w okolicach Puli kosztuje 120-130 euro za dzień.
Nawet na najbardziej oszczędne jedzenie trzeba wydać minimum 70-90 euro dziennie.
Autobusy również nie za darmo. Szczególnie jeśli podróżujecie we dwoje. Nie chce mi się dokładnie wszystkiego liczyć, ale to wyjdzie około 20-25 euro na osobę, jeśli nie będzie „niespodzianek”.
Podsumowując: budżet podróży wyniesie co najmniej 210 euro dziennie na dwie osoby. Zakwaterowanie i jedzenie „zrobiły wam budżet”. I jak już wspomniałem— potrzeba co najmniej 3 dni na taką podróż (a lepiej 4) + 1 dzień na odpoczynek po takiej podróży.
Budżet takiej podróży to 630 euro, jeśli liczyć po minimalnych stawkach i zmieścić się w 7 dniach, oraz 940 euro (co jest bliższe rzeczywistości), jeśli nigdzie się nie spieszyć i zwiedzać wszystko przez 4 dni.
Dla porównania — na Discovercars.com Ford Focus lub podobny model klasy, w porcie lotniczym Pula z możliwością oddania samochodu w mieście Pula, na 4 dni w sierpniu będzie kosztować od 42,62 euro dziennie (około tyle kosztuje transfer z lotniska do miasta, co oznacza, że oszczędność na transferze w obie strony pokrywa jeden dzień wynajmu) + 16,05 euro dziennie (dla tych, którzy chcą w ogóle się nie martwić) za ubezpieczenie, które wszystko pokrywa.
Taka trasa samochodem może być pokonana w ciągu 2 dni, z możliwością zwiedzenia wszystkiego w spokojnym tempie:
Razem: 328 — 358 euro.
I to już bez ryzyka, że „ostatni autobus nie przyjedzie”. Można zobaczyć wszystko wymienione powyżej i coś jeszcze w ciągu dwóch dni. Na transport wydacie więcej, ale znacząco zaoszczędzić na noclegu i wyżywieniu. Wyjdzie nawet taniej!
Wydawałoby się, że jeśli jednego dnia zwiedzam tylko jedno miejsce, to zobaczę więcej! Logiczne, prawda? W rzeczywistości nie. Podróżując autobusem, większość czasu spędzicie na przystanku lub „autobus dojechał do dworca, trzeba przejść tylko czterdzieści minut”. A na zwiedzanie atrakcji czasu zostaje naprawdę minimalnie.
Jak już wspominaliśmy, na stronie jest naprawdę ogromna ilość informacji. I trzeba je jeszcze aktualizować. Ponieważ „Chorwacja sprzed 5 lat” i „Chorwacja teraz” to dwa dość różne kraje.
Dlatego około 40% artykułów na stronie zostało już dawno przepisanych po raz drugi. To dość zabawne zajęcie: czytasz, co kiedyś napisałeś, śmiejesz się z siebie, usuwasz te wszystkie głupoty i siadasz do pisania od nowa. Wiedząc dokładnie, że za trzy lata ten proces się powtarza.
Po prostu dlatego, że informacje bardzo szybko się starzeją. A porady z początku 2022 roku dotyczące wynajmu samochodów przestały działać jeszcze pod koniec tego samego roku. A teraz, na chwilę, mamy 2024 rok. I trzeba się dostosować.
Czy wszystkie informacje są aktualne?
Oczywiście, że nie.To po prostu niemożliwe. Nawet jeśli zrezygnuję z pracy i będę zajmować się tylko wyłącznie przewodnikami. Chorwacja, podobnie jak inne kraje, zmienia się zbyt szybko.
Dlatego na stronie na pewno znajdą się lekko przestarzałe ceny. Rozkłady promów i autobusów mogą nieznacznie odbiegać od stanu faktycznego. Niektóre wycieczki, które polecam, prędzej czy później przestaną być organizowane. I to jest normalne. Staram się poprawiać takie błędy w miarę możliwości. Ale jestem absolutnie pewien, że podczas pisania tego artykułu coś już się zmieniło.
A za te 60% artykułów, które wciąż nie zostały przepisane od 2022 roku, trochę mi wstyd. Pocieszam się tym, że nie są one zbyt często odwiedzane i mało komu potrzebne. Ale i tak prędzej czy później „ręce do nich dotrą”. Przynajmniej taki mam cel.
Dlaczego to trwa tak długo? Obliczyłem, że „napisanie” lub „przepisanie” jednego artykułu zajmuje nam około 15-20 godzin. To tydzień pracy wieczorami i połowa weekendu. Dlatego proces nie posuwa się zbyt szybko. Ale nic na to nie poradzę. Nie chcę źle pisać.
W Chorwacji nie ma scentralizowanego miejsca, gdzie publikowane byłyby ceny biletów wstępu do atrakcji turystycznych. Wiele nawet najbardziej popularnych miejsc nie ma własnych stron internetowych.
To samo jest ze wszystkim innym. Nie ma stron dworców autobusowych, gdzie można by sprawdzić rozkłady i ceny minibusów, brakuje stron restauracji, gdzie można sprawdzić menu.
Wszystkie ceny można poznać albo osobiście przyjeżdżając do jednego z potencjalnych pałaców Dioklecjana, albo z różnorodnych recenzji, doświadczeń przyjaciół i znajomych.
Czyli ceny w przewodniku są nieaktualne?
Z naszej strony dokładamy wszelkich starań, aby artykuły były informacyjne, a ceny na stronie pozostawały maksymalnie aktualne. To kosztowne, ale co zrobić.
Czasami jednak prowadzi to do zabawnych sytuacji, kiedy po kolejnym wzroście cen piszę, że wynajęcie samochodu jest tylko nieco droższe niż transfer z lotniska. A okazuje się, że jest to o 1-2 euro droższe. Staram się takie rzeczy poprawiać, ale nie zawsze udaje się to zrobić na czas.
Podsumowanie: pomimo tego, że dokładamy ogromnych starań, aby informacje na stronie były jak najbardziej aktualne, nie warto im ufać na 100%. Szczególnie w kwestii cen. Zawsze miejcie przy sobie trochę dodatkowych pieniędzy.
Na stronie nie ma edytora ani korektora. Pracujemy we dwoje i sami piszemy nasze artykuły. Staramy się pisać poprawnie, ale przykładamy do tego znacznie mniej wysiłku niż do weryfikacji faktów, cen i aktualizacji przydatnych porad.
Oczywiście,tautologia, źle sformułowana myśl, brak przecinka czy błąd ortograficzny są nieprzyjemne, ale czy to aż takie straszne?
Rzeczywiście, dokładne przeczytanie artykułu zajmuje około tyle samo czasu, co jego napisanie. Pomyśleliśmy i postanowiliśmy, że lepiej mieć dwa artykuły „z błędami” niż jeden, ale maksymalnie poprawiony. Zwłaszcza że i tak wszystko trzeba będzie poprawiać za kilka lat.
I pamiętajcie, że polski nie jest naszym językiem ojczystym. Bardzo się staramy, a każdy nowy artykuł wychodzi nam coraz lepiej — ale ten fakt również trzeba brać pod uwagę.
Paradoksalnie, nie przepadam za robieniem zdjęć ani pozowaniem do nich (tak, szczerze mówiąc, nie bardzo umiem to robić).To wpływa na liczbę zdjęć dostępnych na stronie. Często jeździmy na wycieczki, w ogóle nic nie fotografując, aby lepiej zrozumieć „co i jak”. Tak, tekst potem wychodzi znacznie lepiej, niż gdybym patrzył na wszystko przez obiektyw aparatu. Ale zdjęć jest za mało.
Około 50% zdjęć na stronie to nasze własne. Pozostałe 50% to albo zdjęcia przyjaciół, albo uczciwie kupione na różnych bankach zdjęć ładne obrazy.
Nie widzę nic wstydliwego w kupowaniu zdjęć do strony. Na przykład, nie mam drona. Ale czasami, dla lepszego zrozumienia, chciałbym pokazać miasto lub krajobraz z góry.
Ogólnie jestem dość leniwy. Dlatego często wybieram najprostsze rozwiązanie. Często leniwy jestem by przeszukiwać dobrą setkę tysięcy zdjęć i korzystam z tych, które są „pod ręką”. I również lenię się to wszystko uporządkować. Dlatego w wielu miejscach na stronie często używane są podobne fotografie, chociaż rzeczywiście mogliśmy odwiedzić to miejsce 3-5 razy. Po prostu nie chce mi się szukać nowych zdjęć.
PRZYDATNE USŁUGI W JĘZYKU POLSKIM, Z KTÓRYCH REGULARNIE KORZYSTAMY PODCZAS NASZYCH PODRÓŻY
AUTORZY TEGO PRZEWODNIKA
Jestem zapalonym niezależnym podróżnikiem, travel bloggerem z ponad 10-letnim doświadczeniem
Podróżuję po Europie już od 8 lat. Tutaj dzielę się swoim doświadczeniem i przydatnymi poradami, jak wybrać dobrą wycieczkę fakultatywną i później nie pożałować
O AUTORACH
Dobrze widzieć Cię na mojej stronie! Mam nadzieję, że informacje, którymi się tu dzielę, przydadzą się Wam, bo uwielbiam nie tylko podróżować, ale także dzielić się własnymi doświadczeniami i odkryciami.
O nas i o tym, dlaczego prowadzimy ten Autorski Przewodnik po Chorwacji, napisaliśmy szczegółowo tutaj
PRZYDATNE USŁUGI W JĘZYKU POLSKIM, Z KTÓRYCH REGULARNIE KORZYSTAMY PODCZAS NASZYCH PODRÓŻY
AUTORZY TEGO PRZEWODNIKA
Jestem zapalonym niezależnym podróżnikiem, travel bloggerem z ponad 10-letnim doświadczeniem
Podróżuję po Europie już od 8 lat. Tutaj dzielę się swoim doświadczeniem i przydatnymi poradami, jak wybrać dobrą wycieczkę fakultatywną i później nie pożałować
O AUTORACH
Dobrze widzieć Cię na mojej stronie! Mam nadzieję, że informacje, którymi się tu dzielę, przydadzą się Wam, bo uwielbiam nie tylko podróżować, ale także dzielić się własnymi doświadczeniami i odkryciami.
O nas i o tym, dlaczego prowadzimy ten Autorski Przewodnik po Chorwacji, napisaliśmy szczegółowo tutaj